Osetnik lata ok. 1978-1986
Janek B ma obecnie 45 lat, wciąż zamieszkuje w Osetniku. Ukończył szkołę podstawową, pracuje w gospodarstwie rolnym pana J. W.
I doświadczenie
Najprawdopodobniej jest rok 1978, godz. 12.00-13.00, sierpień. Janek lat 11wybrał się wraz z kolegą Piotrem Ł. lat 9 na gruszki, które rosły na polu koło kapliczki przy trasie Osetnik- Chwalęcin. Pojechali rowerami. Rowery zostawili przed kapliczką. Przeszli szosę i przy polu J.W. nazbierali gruszek. Wracali, kiedy Janek spojrzał w lewo na pola. Za rzeką, na polu należącym do PGR Dąbrówka zobaczył wynurzające się z ziemi „samochodziki” „Zaczęły wyjeżdżać z pod ziemi”- powiedział Janek – 4-5 sztuk. Wyjechały i stały w miejscu. Jak to coś zobaczyłem to ze strachu rzuciliśmy gruszki, dobiegliśmy do rowerów i pędem pojechaliśmy do swoich domów. Ja opowiedziałem o tym ojcu. On ze mną pojechał, lecz nic już nie było widać, a ojciec powiedział, że mi się przewidziało. Piotr obecnie mieszka na Śląsku, dawno go nie widziałem. Nie wiem czy pamiętałby tamto zdarzenie”.
II doświadczenie
Gmina Orneta, Osetnik, lato (lipiec, sierpień), rok mw. 1985, Janek miał wtedy 15 lat. Wybrał się pod wieczór z domu do Klubu Rolnika ( czynny w godz. 18.00-22.00) . Kiedy znajdował się już przy przystanku PKS usłyszał jakiś dźwięk, spojrzał w górę i zobaczył „talerz” koloru żółtego, który lądował na boisku sportowym, na górce, po drugiej stronie szosy. Janek pobiegł do klubu, zawołał kolegę Mirka K. Razem wybiegli i jakiś czas przyglądali się z odległości ok. 100-150m stojącemu już na polu pojazdowi. Janek mówił „ talerz wydawał buczący dźwięk, miał kopułę u góry, widziałem też na dole pomarańczowe światła, był oświetlony. Usłyszałem huk i zaraz wystartował z dużą szybkością pionowo do góry i znikł. Byłem ciekawy co to takiego, ale bałem się iść na górkę, żeby zobaczyć. Poszedłem jednak na drugi dzień. Na boisku, w tym miejscu, gdzie widziałem talerz była wypalona trawa, tak jakby przyparzyło ją coś o wysokiej temperaturze. Średnica tego zaznaczonego koła wynosiła ok. 3m”.
III doświadczenie
Rok, po zdarzeniu z „talerzem” w roku 1986, latem, 16-letni Janek szedł z Osetnika szosą w stronę Chwalęcina. Kiedy był już na górce za pierwszą kapliczką usłyszał jakiś dźwięk, coś jak szum, spojrzał do góry i zobaczył jak na wys. ok. 200m leci „ptak nie ptak” cały w ogniu. „Nie wiem co to było -powiedział Janek- palący się samolot zostawiałby za sobą czarną smugę. Stanąłem przy drzewie i wyraźnie widziałem to coś podobne w kształcie do ptaka ok. 2m. długości, płonęło, ale nie widać było dymu. Leciało z taką szybkością jak ptaki, raczej powoli w kierunku na gospodarstwo Murawskiego z południa na północ. Nie poszedłem już do Chwalęcina, zawróciłem z powrotem, bo się przestraszyłem”.
Ostatnie komentarze